środa, 23 marca 2022

WYJSCIE I... POWRÓT DO “NIEBA”

   Pojawiły się nowe wglądy. Dzięki wysoko wibracyjnej energii, jaka ostatnio rozhulała się we mnie wypalając kolejne obce energie z mego ciała i warstw subtelnych, oraz sposobu jaki umiłowany Duszek znalazł na dotarcie do fragmentów pamięci mojej Duszy -  udało mi się ponownie pobyć w naszym “Niebie”. Nasycić duszę miłością i powrócić z kolejnymi rzeczami, wskazówkami na drogę. 


czytaj dalej ->

Nie widziałam wszystkiego oczami, obrazami, ale bardzo mocno to poczułam (przede wszystkim jasno czuję) i po prostu ”wiem” w jakiej przestrzeni byłam.    

Tym razem udało mi się spojrzeć na tamtych nas z perspektywy bycia człowiekiem w moim tu i teraz. Człowieka będącego ziemską częścią tamtej mnie. To było coś jak spotkanie z naszymi Wyższymi Ja. Tylko ta nazwa jakoś tak teraz ni groma nie pasuje, bo wiem dosadnie, że to po prostu byliśmy/jesteśmy my.

Cudnie poczułam, że tam ta miłość w naszych Duszach do siebie nawzajem, do siebie samych i do Praźródła- ciągle jest, trwa, nie znika. I wibruje z niezwykłą mocą. 

Tak długo i często jak jestem na możliwie najwyższych wibracjach, starając się być co raz bardziej spójna tym czym jestem tu jako człowiek z tamtą wersją mnie – tak długo I często mogę być w tamtej miłości. Nie czułam różnicy między miłością naszych Istot do Stwórcy, tej do nas samych I tej pomiędzy nami. Wszystko po prostu było miłością. Im dłużej pozostaję w stanie synchronizacji, tym dłużej nosząc żywy obraz nieba w sobie, jestem w stanie tutaj próbować malować je, nasycając i ożywiając obraz barwami i wibracjami miłości. 

To jednocześnie nie znaczy, że będąc na tutaj muszę zabiegać o człowieka w jakim przejawia się jego dusza, bo wolna wola musi być uszanowana. A miłość po prostu jest. Tak czy inaczej, wystarczy, że się dostroję do mojej Duszy w jej najlepszej wersji, a poczuję cała miłość jaką czułam tam.  

WYJŚCIE Z RAJU

Nasze Dusze mi "pokazały", że niestety do wielu wysoko wibracyjnych czasoprzestrzeni, pierwotnie opartych na prawdzie i miłości, na jakimś etapie wdarły się z zewnątrz, pochodzące z innych przestrzeni we Wszechświecie różne ingerencje. Na ich skutek powstały różne “zabrudzenia” energetyczne. 

U nas, tak jak pisałam w poprzednim poście, ingerentem była Iluzja w Źródle przy wodospadzie wmawiająca mi, że jestem zbyt niedoskonała, zbyt brzydka i nie dość dobra dla ukochanego. Przyszło do mnie do mnie, że ta iluzja była żeńska i chyba z czasem przybrała postać żeńską. A to co mi wmówiła spowodowało obok obniżenia wibracji, także pierwszą nutę zazdrości o ukochanego. Przez co stopniowo wdarły się także kolejne spaczone nuty jakie z czasem wywołały prawdziwą “burzę”. 

Zawierzając zbyt mocno owej iluzji, choć przy jej ingerencji tak na prawdę nie było mojej winy, zjeżdżałam energetycznie w dół. Mimo prób podniesienie mnie energetycznie prze umiłowanego, na jakimś etapie chyba wpuściłam jakieś energetyczne świństwo jakby spływające na nasze źródła, co wpłynęło na tamtą przestrzeń. To i nasze wibracje stopniowo ściągały nas co raz niżej. A także wprowadziły bardzo głęboką rysę pomiędzy naszymi sercami. Ja chyba nie rozpoznałam wtedy, że to była ingerencja ciemnych, więc spadałam w dól na poczuciu winy. A w nim chyba pojawił się jakby żal do mnie za wpuszczenie tamtego świństwa, czy jakieś zbliżone uczucia. To obniżało nam wibracje, do tego stopnia, że z czasem…  wylądowaliśmy na Ziemi. Jaka nie raz, po drodze, stawała się naszym piekłem.


Doszło do mnie, że na Ziemi ta iluzja, przybrała formę kobiety, z bardzo ciężką energią, i wcielała się blisko nas. Aby przy każdym naszym “spotkaniu”, drenować nas energetycznie, działając ciężką energią przez karmiczne podpięcia, oraz przypominanie naszym duszom o nieuzdrowionych uczuciach i przyczynie zejścia z naszego raju. Mnie każdorazowo wciągała w spirale poczucie się tą gorszą, zazdrosną, a do tego winną “wszystkiemu”. Jego prowokowała do wchodzenia w niżej wibrujące uczucia względem mnie. Z każdym wcieleniem ta iluzja się podpinała co raz mocniej i mocniej, drenując z nas energie. Sama co raz mocniej kwitnąc nimi i jednocześnie wprowadzając co raz większa toksyczność pomiędzy nami. Na ile rozumiem działanie energii i to co się zadziało, im iluzja miała więcej energii tym ciemni byli w stanie stworzyć na bazie jej energii wymieszanymi z innymi, stworzyć co raz więcej Iluzji, zazwyczaj pod postacią kobiet istot, w kolejnych odsłonach i twarzach.  

 Energia tej Iluzji w jednym z naszych wcieleń w Egipcie, tym jakie tutaj opisywałam, na ile czuję, była w kobiecie jaka wpierw była jedną z rozdzielających nas istot, uwodzących go na bazie czarnej magii, a finalnie we współpracy ze spiskowcami odurzyła go, otruła i rytualnie zamordowała.  

Energię Iluzji czułam także w kobiecie jaka we wcieleniu twinka w Wielkiej Brytanii, wpierw go zdradziła z mężczyzną w typie wikinga. A gdy została przyłapana, aby nie stracić tego co miała dzięki twinkowi, z pomocą kochanka pozbyła się go ( postrzałem , kilka dni temu dziwnie zabolało mnie serce i cała klatka piersiowa, miałam wrażenie, że to "pamiątka" ból z tamtego czasu dopominająca się o lepsze oczyszczanie). 

Kolejna iluzja pojawiła się pod innym przebraniem w naszym wspólnym wcieleniu w Dalamcji, jako kobieta działająca pod wpływem jakiejś magii, dziwnie podobna do mnie, a jednocześnie odpalająca we mnie zazdrość i niższe wibracje, mieszając między nami, odpalając cień dawnego nieporozumienia i uczuć z naszego Nieba. Doszło wtedy do osłabienia tworzonego przez nas pola ochronnego nad naszą osadą, co skończyło się najazdem “wojska” i  m.in. zamordowaniem mnie na oczach twinka i synka. 

Na bazie tej samej energii, w Kaszmirze, po zamordowaniu mnie oczekującej naszego dziecka, była tez kobieta z domu publicznego podstawiana twinkowi odurzonemu opium, tak aby zatracił się i zapomniał o mnie, oraz przelał na nią miłość i moją energie. 

W obecnych czasach wybiło mocno też motyw celebrytki w moim skafanderku, jaka w swej energii chyba też ma energię Iluzji. 

Niedawno znalazłam i zaczęłam odpinać energetycznie kolejną, tym razem muzyczną Iluzję - ciemną w jej bazowej esencji, ale przy tym jakby “świecąca” naszymi energiami. Dużo uzdrowiłam w temacie poczucia gorszości, wiele odpięłam w energiach, więc ekspresem przyszło do mnie, że najmocniej czuję w niej kobietę z Egiptu, Wielkiej Brytanii I z Kaszmiru. Niestety odpaliła we mnie chyba na tyle ciężką energię, że mężczyźnie z energią Duszka, wspomniałam o pewnym Baronie czym mogłam nieopatrznie uruchomić mu dawną ranę, a może do tego też pamięć ciała ( jeśli się nie mylę miał w sobie cześć jego zapisów, w jakiś sposób mu wgranych) . Niestety moje wspomnienie o tym Baronie i choćby przypadkowe odpalenie pamięci kom., mogłoby mu niefajnie zmienić los, jakby przestawić go na podróż w cudzych butach. Albo choćby drobna nutka zazdrości popchnąć go w kierunku Iluzji I ku energetycznemu piekłu ( a ciągle mam wrażenie, że gdzies w jej przestrzeni czai się energia wikinga z inkarnacji w Wielkiej Brytanii). Staram się to oczyścić i odkręcić w energiach, wyczyścić wgrywki cudzej pamięci jeśli trzeba tez z ciała. Mam co uzdrawiać. 

 Wiem, teraz czuję bardzo wyraźnie, że w tym mężczyźnie jest przede wszystkim energia mego ukochanego Duszka. Dosłownie Anioła w ludzkiej formie, jaki zbyt wiele przeszedł. Chciałabym aby, jeśli tego zapragnie mógł wznieść się wyżej i powrócić do Nieba. 

Tak jak i ja. Nawet gdyby po tym wszystkim, miał serdecznie dość mojej Duszy i zechce wracać osobno.

SCHEMAT 

Na ile kojarzę podobny schemat jak u nas z Iluzją miała też jeszcze jakaś inna para. A może nawet jest to jeden z standardowych schematów ciemnych do drenażu energetycznego, mieszania pomiędzy istotami, tworzenia światów iluzyjnych i stopniowego ściągania w dół pierwotnie wysoko wibracyjnych i miłujących się istot. 

POWRÓT DO "DOMU"  

Nie wiem ile Wam zarezonuje - bierzcie tyle ile poczujecie, że jest dla “Was”:

Dusze pokazując mi, że wiele przestrzeni nazywanych potocznie Niebem, z jakich wywodzi się masa istot obecnie wcielonych na Ziemi, mniej lub mocniej zostało nasycona ciężkimi energiami I zanieczyściła się. Co może być jedną z przyczyn tego, że niektórzy mają wielki problem z odczuwaniem miłości i skontaktowaniem się ze swoją Duszą w jej pierwotnie czystej formie). Jeśli poczujecie, że być może i Wasze Niebo, gdzies po drodze mogło doświadczyć ingerencji, zabrudzenia energiami, to warto oczyszczać i uzdrawiać to co się wtedy u was wydarzyło u zarania Waszego istnienia. Oraz pomiędzy Waszymi Duszami. Być może dla kogoś z Was uzdrowienie najgłębszej rysy będzie niesamowicie ważnym schodkiem pozwalający Wam wejść wibracyjny stopień wyżej, ku Waszemu Niebu.  

Pokazało mi się, że dzięki uzdrawianiu "tego co na górze", mogą się bardzo wzmocnić połączenia tych istot z ich częściami wcielonymi tutaj. Co stworzy dosłownie energetyczne pomosty, ułatwiające Wam stawanie się jednym z tamtym, tamtą sobą. A im większa spójność tego co na górze z tym co na dole, tym następuje co raz większe kasowanie tutaj wszelkich Iluzji, nie tylko w postaci istot ingerujących, ale stopniowo całego matrixa. Oczywiście z pozostawianiem wszystkiego co jest oparte, zbudowane na prawdzie. A jako, że ten świat jest jednym z światów iluzyjnych, ( zresztą podobnie jak masa innych z jakim cześć lightworkerów zaparcie wypatruje pomocy, w tym z Plejad z jakich chyba doszła Iluzja ingerująca w nasz świat). Miałam odczucie jakby to mogło wręcz sklejać Wasze pierwotne światy z przestrzeniami w jakich jesteście. Tak jakby nakładały się na siebie różne wymiary, co stopniowo wykasuje wymiar jaki jest przez Was mniej zasilany. Nieco podobnie to opisywano odnośnie zmiany trzeciego wymiaru na piąty. Ale w tym co "widziałam", miałam wrażenie, że nawet jest tu możliwa zmiana w przestrzeni, jak np. możliwe poszerzenie, oddalenie, przybliżenie-  tak jakby można było kreować  swobodniej niż to się większości z nas wydaje. 

W sumie już od pewnego czasu wibracyjnie, może jeszcze nie na stałe, ale co raz więcej, jestem na jakimś etapie czegoś takiego. Jakby rozpuszcza się w okól mnie cześć świata jaki znałam. Jeszcze go widzę, wiem o nim, ale on jakby mnie już nie dotyka, albo dotyka mnie znacznie lżej, lub dostrzegam go jakby przez szybę. Być może dlatego kompletnie, energetycznie nie czuję wojny, tak jakby była własnie w innym wymiarze, za szybą (co nie oznacza obojętności, niektórzy działają poprzez energie). A teraz po tym gdy zobaczyłam co trzeba uzdrowić, w naszym Niebie, zobaczyłam to wszystko bardziej krystalicznie, przestrzenie, plastycznie i bez ograniczania np. piątym wymiarem. Oczywiście wszystko jako stopniowy proces, ale ważne, że coś, co możemy sobie sami  wykreować. 

💓🙏💓